zawód oficer

Westerplatte 1979r. - Promocja na pierwszy stopień oficerski - podporucznik WP /LWP/. Po czterech latach studiów. Czy dumny byłem ? A jakże, byłem.
Wcześniej kilku rzeczy próbowałem Miałem być piłkarzem - nie wyszło, później zająłem się grą na gitarze, także z miernym skutkiem. Chyba brak konsekwencji, samozaparcia, zdecydowania. Po Liceum /V - im.Ks.J.Poniatowskiego/, w trakcie pracy w redakcji "Przeglądu Sportowego" dostałem powołanie do wojska. Każdy z młodych ludzi w tamtym okresie bał się wojska. "Kociarstwo", znęcanie się nad młodszymi było na porządku dziennym. Wiedziałem to od starszych kolegów. Z drugiej strony,  zdaniem wielu kolegów byłem ostatni, który do wojska się nadawał. Moi wujkowie ,wyżsi oficerowie WP wymyślili. WAT lub szkoła oficerska. Ojciec, także oficer, już nie żył. /zmarł w wieku 44 lat/. Tym sposobem miałem pominąć zasadniczą służbę wojskową.
Zdawałem więc na WAT. Ponieważ byłem nad wyraz rozrywkowym młodym człowiekiem, zamiast myśleć o egzaminach dołączyłem do dwóch osobników, którzy chcieli poznać Warszawę. Jeden z Tych, drugi z Grudziądza. Po południu i w nocy "balety i orgie", od rana egzaminy. Musiało zakończyć się klęską.
Więc grono rodzinne postanowiło dalej - Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Pancernych.
Ok, lepsze to aniżeli służba zasadnicza. O dziwo zdałem. Dostałem się na studia. 4 lata w Poznaniu. Ciężko to wszystko znosiłem. Nie miałem "parcia" na wojsko.
Byłem trochę łobuziakiem. Mama i siostry raczej cieszyły się z tego faktu, że "ktoś" ukróci moje młodzieńcze zapędy. No i ukróciło - Wojsko. W komunistycznym kraju. Kraju o którego polityce i zależnościach z ZSRR /Rosja/ niewiele wiedziałem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

polityka

po co i dlaczego ?

rodzice