rodzice

Rodzice stworzyli nam fajne dzieciństwo. Do przedszkola nie chodziłem, mama wtedy jeszcze nie pracowała. Miała co robić przy trójce dzieci. Ojciec był jednym z pierwszych po wojnie Dowódcą Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego. Przystojny, wysoki brunet. Rodzice bardzo się kochali.
Moje dzieciństwo i pobyt w szkole podstawowej to ciągła zabawa, gra w piłkę nożną, w chowanego, w Indian. Mieszkaliśmy blisko Cytadeli Warszawskiej. Wkradaliśmy się na jej teren i budowaliśmy ziemnianki i szałasy. Jak nas wojsko łapało to kazali nam obierać kartofle. Na podwórku kopaliśmy piłkę. Wtedy z balkonów dopingował nas cały blok, rodzice bili brawo. Żyliśmy w budynku 3 piętrowym i wszyscy traktowali się jak rodzina. Do wszystkich mówiło się ciociu i wujku. Nasze rodziny odwiedzały się, pożyczaliśmy sobie szklankę cukru, mąkę, ziemniaki itp. Prawdziwa symbioza.
W szkole uczyłem się średnio. Na pierwszym miejscu była piłka nożna. Trenowałem także lekkoatletykę /skok w dal, bieg na 100m/, tenis na "Spójni". Zimą zaś łyżwy, hokej. Chyba w siódmej klasie uczyłem się prywatnie gry na gitarze. Cudowna młodość.
fot. Tata-ten pierwszy /dumny byłem/


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

polityka

po co i dlaczego ?